14 sty 2017

Q&A: Czy oglądanie filmów nie koliduje mi z nauką i życiem osobistym?

Zacznijmy od tego, że bardzo dziękuję Oli Maciejczyk - blog (klik) za zadanie mi tego pytania. Jeżeli Wy macie jeszcze do mnie jakieś pytania, na które mogłabym odpowiedzieć w serii Q&A - piszcie je w komentarzach pod każdym postem z etykietą "Q&A". Jeżeli natomiast macie do mnie jakieś zwykłe pytania, niezwiązane z blogiem lub niewymagające dłuższej wypowiedzi - możecie pisać na moim asku (link: Mój prywatny ask) bądź na asku, którego kiedyś założyłam do tego bloga (link: Ask bloga). To by było na tyle "wprowadzenia", a teraz przejdźmy do tematu. 

Pierwszy post z serii Q&A zaczynamy pytaniem "Czy oglądanie filmów nie koliduje mi z nauką i życiem prywatnym?". 
Ogólnie, wydaje mi się, że nie oglądam jakoś specjalnie dużo filmów, a na pewno nie aż tak, żeby mi to z czymkolwiek kolidowało. Jeśli już się za jakiś wezmę to zazwyczaj wtedy, gdy mam czas wolny. Czasem zdarza się, że na przykład przez cały miesiąc czy nawet dłużej nie obejrzę żadnej produkcji, a czasem jest tak, że wciągnę cztery filmy w jeden dzień. Nie ukrywam jednak, że najwięcej oglądam w czasie wolnym od szkoły, jak na przykład w ferie, święta, wakacje itd.
Jeśli chodzi o tę nieszczęsną naukę - nigdy nie stawiam "przyjemności" ponad nią, więc prędzej nauka koliduje mi z oglądaniem filmów, a nie na odwrót. Co jest zabawne, moje oceny nie są szczególnie "wysokie", choć nie aż takie złe też nie, a paradoksem w tej sprawie jest to, że jednym z przedmiotów, który słabo mi idzie jest POLSKI. Ale już wyjaśniam - nienawidzę epok (choć w filmach lubię nawiązania), wierszy i ich interpretacji, a także lektur typu "Pan Tadeusz", a jak czegoś nie lubię to się tego nie uczę. Tak samo jest zresztą z ekranizacjami -  nie oglądam gatunków, za którymi nie przepadam. Ale nie odbiegajmy od tematu głównego. Odpowiedź jest raczej krótka: nie, nauka i oglądanie filmów zdecydowanie między sobą nie kolidują, zwłaszcza, że oglądając projekcję także zazwyczaj się uczę.
Przejdźmy teraz do życia osobistego, choć to już dość logiczne, że skoro nie koliduje mi z nauką, to i z życiem osobistym też nie, ale mimo to - nawiążę nieco do tego. Prawda jest taka, że większość zamieszczanych tu filmów (a jeśli nie większość to jednak sporą ilość) obejrzałam z rodziną lub ze znajomymi. Ponadto uważam, że wspólne oglądanie też może być ciekawą rozrywką dla wszystkich. Oczywiście czasem jest tak, że znajomi wolą gdzieś wspólnie wyjść, aniżeli obejrzeć ze mną film. Wtedy, tak jak w przypadku nauki, stawiam jednak "życie osobiste" ponad filmy. Oglądanie zawsze można przełożyć, a spotkanie niekoniecznie, prawda?
Podsumowując, jednogłośna odpowiedź na to pytanie brzmi: nie, oglądanie filmów zdecydowanie nie koliduje mi ani z nauką, ani z życiem osobistym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo mocno dziękuję za każdy komentarz.
Jeśli zostawisz link do swojego bloga, możesz mieć pewność, że do niego zajrzę.
Koniecznie napisz, jeśli zaobserwował(a/e)ś mój blog.

Jestem otwarta na wszelkie sugestie. Jeśli uważasz, że coś powinnam zmienić - koniecznie mi to napisz, a na pewno wszystko dokładnie rozważę. Jeśli w moich tekstach pojawiają się jakieś błędy - również mnie o nich poinformuj.